RECENZJA – PRACOWITA ZŁOTA PSZCZÓŁKA, CZYLI O KOSMETYKACH BEE PURE

Date:

…”O nowozelandzkiej marce Bee Pure, którą Polki poznać mogą dzięki wyłącznemu europejskiemu importerowi, czyli Bee Yes —> KLIK, pisałam szeroko TUTAJ. Zachęcam Was serdecznie do rzucenia okiem na tamten tekst, bo jest dość wyczerpujący, dokładnie opisuje markę, jej pochodzenie i charakter jej produktów. Dziś, zanim przejdę do właściwej recenzji, krótko przypomnę tylko właściwości jadu pszczelego i miodu manuka, które są ich głównymi składnikami czynnymi. Warto to zrobić, bo podejrzewam, że choć o miodzie manuka mogłyście już gdzieś słyszeć, to niekoniecznie w kontekście pielęgnacji, z kolei jad pszczeli może być dla Was zupełną zagadką, bo jest to na polskim rynku kosmetycznym zupełna nowość.

Jad pszczeli to wyjątkowo aktywna substancja, nazywana alternatywą dla botoksu, która aplikowana na skórę w niewielkich ilościach stymuluje ją do produkcji kolagenu i elastyny, przyczyniając się do wygładzenia zmarszczek, zwężenia porów, ujędrnienia, poprawy napięcia i wyrównania kolorytu cery (cytując za stroną importera: aplikacja na skórę niewielkiej ilości jadu pszczelego symuluje rzeczywiste użądlenie pszczoły i drażniące działanie jednej z głównych toksyn jadu – melityny, stymuluje to organizm do dostarczenia w zainfekowane miejsce większej ilości krwi i zwiększenia produkcji protein: kolagenu i elastyny, przy czym kolagen wzmacnia skórę, a elastyna działa ujędrniająco oraz odmładzająco.) Miód manuka natomiast uchodzi za jeden z najdroższych miodów świata, jego wyjątkowość ściśle związana jest z jego bardzo silnymi właściwościami antybakteryjnymi, a dodatkowo probiotycznymi, przeciwzapalnymi i przeciwgrzybicznymi. W kosmetyce wykorzystywane jest też jego działanie nawilżające, uelastyczniające i przeciwutleniające. Warto podkreślić, że w produktach Bee Pure stosuje się miód manuka o sile działania UMF 20+ (UMF to sposób znakowania miodów manuka, 20+ to najwyższa możliwa zawartość jego substancji aktywnych)”…

… “Serum, oprócz oczywiście opisywanego już wyżej pszczelego jadu i miodu manuka, zawiera także 24-karatowe złoto! Dokładnie o tym składniku możecie poczytać TUTAJ. Płatki złota są maleńkie, ale widoczne, to właśnie nim serum zawdzięcza swój charakterystyczny żółtawy kolor. Roztarte na skórze wygląda na szczęście zupełnie neutralnie, żółte tony znikają, choć trzeba zaznaczyć, że złote drobinki dają po oczach. Jeśli się nie malujecie, efekt może wydać Wam się przesadny. Ale pod makijażem jednak znikają, także nie obawiajcie efektu bombki. Najważniejsze, że formuła działa. Skóra staje się napięta, gładka i rozjaśniona. Nie zapomnę zaskoczenia, jakie przeżyłam, kiedy zmyłam makijaż w dniu, kiedy pierwszy raz to serum zaaplikowałam, nie mogłam uwierzyć, jak dobrze prezentowała się moja cera, jakaś taka zdrowsza, z wyrównanym kolorytem. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to brak ochrony przeciwsłonecznej, przez co nie mogłam stosować tego specyfiku solo.

Maska-krem to naprawdę ciężka artyleria. Jest treściwa, ale za to zupełnie nietłusta. Otula skórę niczym kojący, odżywczy kompres. Dzięki nietłustej konsystencji oszczędnie nałożona nadaje się pod makijaż, jednak ja zdecydowanie wolę aplikować ją grubszą warstwą na noc. Mam wtedy poczucie, że robię dla siebie coś dobrego, mimo że efekty nie są tak spektakularne i widoczne gołym okiem jak po serum. W tym przypadku to raczej kwestia komfortu skóry, niż jej wyglądu.

Krem pod oczy również jest treściwy, ale jego konsystencja jest na tyle niekłopotliwa, że nadaje się zarówno na noc, jak i na dzień. Łatwo się rozprowadza, nie rolując się i nie klejąc, dobrze pielęgnując wrażliwe okolice oczu, bez podrażnień, pieczenia czy łzawienia. Z całej tej trójki wywarł jednak na mnie najmniejsze wrażenie, po prostu nie widzę w nim cech, które znacząco wyróżniałyby go spośród innych dobrych kosmetyków tego typu.

Chciałabym odnieść się jeszcze do kwestii uczulenia na jad pszczeli zawarty w kosmetykach Bee Pure, bo wiem, że niektóre z Was ta sprawa nieco niepokoi. Otóż producent zapewnia, że reakcje alergiczne na jad w oferowanej postaci są niezwykle rzadkie, jednakże dla bezpieczeństwa przed zastosowaniem któregoś z oferowanych specyfików zalecany jest test skórny —> KLIK. Mnie produkty Bee Pure absolutnie w żaden sposób nie podrażniały, choć początkowo aplikacja serum wiązała się niewielkim, przyjemnym wręcz mrowieniem skóry, która jednak szybko do nowej pielęgnacji się przyzwyczaiła. Była to oznaka działania substancji czynnych”…

Więcej na No-to-pieknie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.