Pszczoły, ładne składy i zadowolone fibroblasty, czyli pielęgnacja z Francji wg marki Propolia – serum odmładzające
Date:
Serum odmładzające Propolia w opinii blogerki ARSENIC :
“Jest to serum z kwasem hialuronowym, mleczkiem pszczelim i wyciągiem z wąkrotki azjatyckiej. Ten ostatni składnik bardzo często jest stosowany we różnego rodzaju produktach do kondycjonowania skóry dotkniętej cellulitem czy tej z problemem naczynkowym, a nawet z żylakami, ponieważ jest znany z z tego, że poprawia mikrokrążenie oraz wytrzymałość naczyń krwionośnych, oraz pobudza produkcję kolagenu. A przecież dokładnie takie działanie jest bardzo pożądane również w kosmetykach do twarzy i cieszę się, że coraz częściej widzę go tu w serach czy kremach pod oczy. Im człowiek starszy, tym bardziej docenia i dopieszcza swoje fibroblasty.
Zajrzawszy mu w skład odkryłam, że nie tylko wąkrotka azjatycka robi tam robotę. Mamy tutaj również fenomenalny wyciąg z białej lilii, o działaniu wybielającym i regenerującym skórę. Są też pysznie brzmiące pączki buku, składnik wielce obiecujący, który aktywizuje procesy odnowy skóry oraz poprawia metabolizm wykorzystując wysoki potencjał aktywnych substancji ukrytych w zarodkach tej rośliny. Dodatkowo fitohormony roślinne zawarte w ekstrakcie z pączków buka poprawiają elastyczność skóry powstrzymując działanie enzymów rozkładających włókna kolagenowe. Jest też mocno nawilżający ekstrakt z buraka oraz coś, co mnie zadziwiło w składzie serum: puder bambusowy.
Co robi puder bambusowy w składzie serum? Zagadka wyjaśniła się już po pierwszej aplikacji specyfiku na skórę, która po wchłonięciu się produktu stała się wyraźnie gładsza. Otóż puder bambusowy to w zdecydowanej większości… krzemionka. Nasza kochana krzemionka, która wygładza, matuje, chowa zmarszczki i sprawia, że skóra wygląda jak po photoshopie. I to wszystko rzeczywiście widać na skórze po aplikacji tego serum! Pomysłowe, przyznaję. Dzięki temu dodatkowi serum nie tylko robi dobrze fibroblastom, ale też przygotowuje skórę na godne przyjęcie makijażu 😉
Serum ma konsystencję żółtawego, dość wodnistego mleczka, które sugeruję porządnie wstrząsnąć przed użyciem. Wchłania się u mnie (skóra sucha) właściwie do matu i nie klei się, choć widzę, że skóra lekko się po nim błyszczy. Nie przeszkadza mi to, bo zwykle na to i tak wędruje filtr przeciwsłoneczny, a jest to ta kategoria produktów, które w błyszczeniu się nie mają konkurencji.
Jeśli chodzi o zapach – jest specyficzny i nie każdemu przypasuje, ponieważ związki zapachowe zostały użyte bardzo oszczędnie i dość wyraźnie czuć przede wszystkim charakterystyczną woń składników, głównie tych oleistych chyba. Mnie to nie przeszkadza, ale nie nastawiajcie się na cios syntetyczną liliją czy mdlącym miodem w nos, ani na jakikolwiek zupełnie od czapy dobrany zapach. “
Pełny tekst dostępny TUTAJ